Zapomniane zawody

Zapomniane zawody – profesje o których zapomniał świat

Praca

Zapomniane zawody – Potwierdzają to też liczne artykuły, jakie ukazały się na przestrzeni ostatnich 20 lat. Najpierw przewidywano w nich wygaszanie takich zawodów jak szewc, krawiec czy zegarmistrz, czyli opartych na usuwaniu usterek, a następnie opisywano już realne zjawisko ich zanikania. Zauważali to też młodzi ludzie, którzy zachłyśnięci szybkością i taniością gospodarki „kup i wyrzuć” coraz rzadziej podejmowali się kształcenia w tych profesjach.

(nie) Zapomniane zawody – profesje, o których zapomniał świat, ale które stworzyły swoją małą enklawę dla wybranych.

Ginącymi zawodami można by więc określić tych fachowców, którzy niegdyś stanowili podstawę gospodarki i bardzo szanowaną oraz potrzebną (niezbędną) grupę specjalistów, a których praca została wyparta przez zmieniający się system. System oparty na technice, technologiach, Internecie oraz migracji osób ze wsi do miast.

O kogo więc chodzi?

Duża liczba specjalności stała się już zapomniana. Wiele z nich zostało zdyskwalifikowanych przez rozwój technologiczny, a zapotrzebowanie na te usługi zanikła. Do takich zapomnianych zawodów należą m.in.: konwiwojażer, kołodziej, ludwisarz, rymarz, smolarz, sitarz, siodlarz, stelmach, wyoblarz, zdun, zecer, bednarz, ceklarz, flisak, garncarz, kowal czy introligator. Większość z tych fachowców zajmowała się tworzeniem pięknych produktów, a niektóre z nich to prawdziwe dzieła sztuki, które stanowią dzisiaj elementy wystaw w wielu muzeach. I tak, obecnie, w wielu szkołach, jak i instytucjach kultury są organizowane wycieczki do miejsc, gdzie można własnoręcznie wytworzyć pod czujnym okiem profesjonalisty np. naczynie ceramiczne u garncarza, naczynie drewniane u bednarza czy zaobserwować pracę introligatora, a także pomóc mu w ozdobieniu okładki.

Moda na bycie eko i poza mainstreamem, czyli fachowców „wychodzenie z cienia”

Jednak da się zaobserwować pewien trend, który wyniknął z mody na zdrowy i ekologiczny tryb życia oraz odstawanie od panującego systemu „konsumpcjonizmu”. Taki, że niektóre z tych zawodów wróciły do łask. Tym samym, poszukiwani na rynku pracy są przedstawiciele niektórych z tych profesji. Są to np. tapicerzy, stolarze czy snycerzy. Coraz bardziej doceniane są przedmioty unikatowe, tworzone siłą rąk i na indywidualne zamówienia. Wiele osób zaczęło odchodzić od wyrobów masowych i postawiło nie tylko na to, co naturalne, oryginalne, ale też na to, co będzie posiadać inną ważną cechę – jakość.  Co pocieszające, na pracy w „zapomnianych” zawodach można obecnie dobrze zarobić i przy okazji robić coś, co się lubi i jest prestiżowe.

Powrót „kultury naprawiania”

Wraz z trendem korzystania z rzeczy droższych, ale lepszych jakościowo i tych, które wyszły spod ręki „zapomnianego” specjalisty pojawił się też nurt tzw. „kultury naprawiania”, w kontraście do powszechnej praktyki „wymiany na lepszy model”. I tak też, pewna część społeczeństwa zaczęła zdawać sobie sprawę z zanieczyszczenia Ziemi licznymi odpadami i wpływem tego na środowisko, iż zdecydowała się stawić temu czoła i postawiła na odnawianie tego, co zostało zepsute.

Na ratunek przyszło też GOZ, czyli „gospodarka o obiegu zamkniętym”. Jest ona oparta o trzy parametry: redukcję, ponowne użycie oraz recykling. Stanowi więc ona bardzo dobry sposób na zmniejszenie bezrobocia. A to dlatego, że obok recyklingu, czyli ponownym zastosowaniem zużytych rzeczy (a tym samym potrzebą zatrudniania ludzi do produkcji) jest także ponowne użycie. A to dlatego, że niejako wymusza to naprawę konkretnego przedmiotu, którą muszą wykonać specjaliści. Tym samym, stwarza to nowe miejsca pracy. Zrodziło to jednak dość dziwne zjawisko, które występuje jak „sinusoida”. A mianowicie nadwyżkę takich profesji w stosunku do zapotrzebowania na ich usługi. Bo są okresy, w których występuje w tym aspekcie nadmiar, a raz deficyt.

Jednak w całym tym postanowieniu korzystania z pomocy fachowców, może się okazać trudne znalezienie odpowiedniej osoby. W większych miastach może to nie być skomplikowane, jednak w mniejszych miejscowościach, można się natrudzić. Fizycznie i czasowo.

Poza tym, co bardzo cieszy, coraz częściej lokalni działacze organizują dla swoich mieszkańców liczne warsztaty, których tematem jest szeroko pojęta naprawa. I tak też, ich uczestnicy mogą nauczyć się jak wzmocnić tanią parasolkę, ożywić zaśniedziałą biżuterię, wymienić zużyte koła w walizce, jak też, przywrócić do stanu używalności maszynę do szycia.

(nie)zapomniane zawody to nadal, jak się okazuje, pewien sposób na „być albo nie być” na rynku pracy.

Opinie gowork

0 0 votes
Wystaw ocenę
Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments